Jerzy Harasymowicz
   
Kościół Jakuba Sandomierz
 

Jest burza
I rzędy okien wydłużone głodem doskonałości
Obchodzą kościół z zapalonymi irysami

Wokół Bazyliki
Czterdziestu męczenników cień rzuca krzywy
I wszystko jest zbryzgane krwią cegieł

Stoję boso w purpurze radości
Że usta moje nie zgniły
I słowa ulatują prosto do góry
Jak ciała męczenników

Pod te ceglane łuki bożego mostu
Gdzie tak prosto jest i przestronno
I romański portal płynie jak miód
I wsiąka w trawy

Dudnią gromy a moście który nas łączy
Łukiem tęczy z Francją Karolingów
Zwieszają się ze stropu rajskie owoce i ptaki
Niedosięgłe przez Tatarów

Zewsząd ciągnie ku nam
Korzenny zapach starej Polski
Nieustannie tka się plecionka tradycji
Na Jakubowym portalu

Lekki taniec attyk
Wybiega na niebo
Zygzakiem błyskawic

Na niebo pełne sterczących
Tatarskich grotów

Nad zrzucający jak jeleń
Czerwone skóry wieków

Sandomierz